poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Skoro włóczcraft, to i witchcraft

Czarownica musi być. Koniecznie z miotłą, która jak wiadomo służy do wymiatania zła z chałupy ;) Drugie samodzielne szydłodzieło. Najwięcej kłopotu było z kapeluszem, który nie chciał się fantazyjnie układać. Włosy w nieładzie, efekt zamierzony. Suknia czarna. Prawidłowo.

niedziela, 17 kwietnia 2011

Wspomnienie jesieni

Pierwszy własny projekt. Nie miałam wątpliwości,  że powinien pojawić się na samym początku. Pracowałam nad nim w zeszłym roku, w dość trudnym dla siebie okresie. Szydłowanie pozwoliło mi wtedy uwolnić się na chwilę od problemów. Potem stało się czymś więcej niż tylko odskocznią.

Jesienią świat zobaczył zombiaka. Wielu chciało go mieć, ale on musiał pozostać ze mną. Mam do niego niesamowity sentyment. To na nim testowałam różne techniki pracy z szydłem i włóczką. Jest prekursorem każdej kolejnej figurki która powstała i powstanie. Osobiście nadzoruje prace nad innymi stworami. Na szczęście nie jest o nie zazdrosny, bo szybko znikają. Poza tym wie, że jest pierwszy i ulubiony.

Bo włóczka to za mało...

Potrzebne jest jeszcze rzemiosło. Czasem nawet przebiegłość i upór. Wtedy powstaje prawdziwe dzieło. Szydłodzieło. Na wszystko jednak trzeba sobie zapracować. 

Początki były trudne. Trzymanie w dłoniach szydła nie było takie proste jak twierdziły podręczniki. Wzory i praktyczne wskazówki jawiły się jako rządek hieroglifów, kompletnie nie do odczytania. Pierwsze próby nie dawały wielkiej nadziei. Końcowy efekt daleko miał się do początkowej, genialnej wizji. Tu przydał się upór, czas i praktyka. Długie godziny spędzone przy rozkładaniu wzorów na czynniki pierwsze, notatkach, ćwiczeniach. Kiedy nareszcie "coś" zaczęło powstawać, przebiegłość pomogła udoskonalić projekty, poprawić wzory, dodać własne pomysły. Po wykonaniu setek, jeśli już nie tysięcy "słupków" i "półsłupków" do zabawy dołączyło rzemiosło. To wszystko pozwoliło mi odkryć nową pasję, jaką jest szydłowanie. Tworzenie niesamowitych rzeczy za pomocą włóczki i kawałka drucika.

Nie jestem mistrzynią. Muszę się jeszcze wiele nauczyć. Szydłowanie wciąż jest wiedzą tajemną. Poznałam tylko jej część. Póki co wystarcza mi ona by realizować wszystkie swoje projekty. I to daje mi niesamowitą radość.